sty 132012
 


Zgodnie z otrzymaną informacją, prośbę wystosował premier Kamal al-Ganzuri. W najbliższym tygodniu do Kairu ma przyjechać grupa robocza MFW.

Sytuacja finansowa Egiptu ciągle się pogarsza. W 2011 roku dochody z jednej z najważniejszych gałęzi gospodarki – turystyki, spadły trzykrotnie. Straty z tego tytułu wyniosły około 9 mld dol.

Dodatkowo krajowe rezerwy walutowe zmniejszyły się do 18,1 mld dol. Inflacja w grudniu ubiegłego roku wyniosła 10,4 proc.

MFW przyjął specjalną procedurę, która pozwala w krótkim okresie czasu przyznać kredyty stabilizacyjne krajom, które zanotowały znaczące pogorszenie sytuacji gospodarczej.

W Egipcie od początku 2011 roku trwały antyrządowe demonstracje. Demonstranci domagali się ustąpienia rządzącego krajem od niemal 30 lat prezydenta Hosniego Mubaraka. Po jego obaleniu sytuacja w kraju sie nie uspokoiła. Zamieszki i protesty wciąż rozszerzały się, ponieważ zdaniem obywateli niewiele zmieniło się od powstania, które 11 lutego obaliło prezydenta. Dodatkowo w kraju ciągle występowały starcia na tle religijnym.

Article source: http://biznes.onet.pl/egipt-zwrocil-sie-do-mfw-z-prosba-o-kredyt-w-wysok,18494,4996452,1,news-detal

sty 122012
 

Dom » Nieruchomość

Kredyty mieszkaniowe drożeją

Wszystko wskazuje na to, że marże kredytów mieszkaniowych nie będą już niższe. Przeciwnie. W najbliższym czasie mogą wzrosnąć. Niektóre banki już w grudniu ubiegłego roku nieznacznie je podniosły. Analitycy Comperia.pl zwracają uwagę na zarysowujący się trend wzrostowy marż kredytów mieszkaniowych.

Jak obliczają, średnia marża kredytu złotowego w kwocie 300 tys. zł stanowiącej 80 proc. wartości nieruchomości wyniosła na koniec grudnia ubiegłego roku średnio 2,2 proc. Oznacza to wzrost o 0,2 pkt. proc. w porównaniu z listopadem. W przypadku promocyjnych ofert pakietowych, czyli kredytów hipotecznych połączonych z dodatkowymi produktami banków, wzrost przeciętnej marży był mniejszy. W listopadzie zeszłego roku banki liczyły średnio marżę na poziomie 1,19 proc., a w grudniu już 1,23 proc.

Kredyty walutowe zepchnięte na margines

W końcówce minionego roku rosła też marża kredytów w euro. Zarówno w ramach ofert standardowych jak i pakietowych w grudniu 2011 roku odnotowany został jej średni wzrost odpowiednio o 0,15 pkt. proc. oraz o 0,25 pkt. proc. Banki naliczały na przełomie roku przeciętnie 3,37 proc. marży i 2,28 proc. przy kredytach promocyjnych w europejskiej walucie (dane Comperia.pl).
Poza tym, kredyty w walutach obcych banki już w ubiegłym roku zaczęły wycofywać ze swoich ofert. Te, które jeszcze je proponują ograniczają do nich dostęp poprzez wprowadzanie wygórowanych wymogów związanych z dochodami. Dla wielu potencjalnych kredytobiorców są one barierą nie do pokonania. Dodatkowo w walucie obcej można pożyczyć znacznie mniejszą kwotę niż w PLN. To ze względu na ryzyko wahania kursów walut. Tylko osoby z wysokimi zarobkami mogą sobie poradzić z większym obciążeniem budżetu, jeśli kurs, a tym samym rata wzrośnie. 

Jak podaje Comperia.pl, właściwie jedyną walutą obcą, do jakiej może być denominowany aktualnie kredyt hipoteczny to euro. We frankach szwajcarskich pożycza już  tylko Nordea Bank, ale wyłącznie osobom zarabiającym ponad 15 tys. zł. netto miesięcznie. 
Analitycy przewidują, że działania banków mają na celu całkowite wycofanie z rynku kredytów walutowych na przestrzeni najbliższych miesięcy. Pomimo zawężonej oferty, banki nie będą jednak obniżały marż kredytowych w złotych, które staną się wkrótce ich jedynym źródłem stałych zysków biorąc pod uwagę kredyty hipoteczne.  

O 40 procent mniejszy kredyt w euro niż w złotych

Podobnie jak w przypadku marż, informacje dotyczące wysokości przyznawanych kredytów mieszkaniowych także nie są najlepsze dla potencjalnych kredytobiorców. Od początku 2012 roku banki badają zdolność kredytową na maksymalny okres 25 lat, nawet jeśli pożyczka zaciągana jest na dłużej. Dodatkowo uwzględniają w kalkulacji spadek dochodów, jeżeli w trakcie spłaty kredytu klient wejdzie w wiek emerytalny. W związku z tym znacząco spadła zdolność kredytowa osób, które planują zadłużyć się na zakup mieszkania.
Home Broker oblicza, że tylko pomiędzy styczniem 2012 roku, a grudniem 2011 roku zdolność kredytowa zmalała o 7 proc. Przeciętna trzyosobowa rodzina, która osiąga dochód na poziomie 5 tys. zł netto, może liczyć obecnie średnio na 363 tys. zł kredytu mieszkaniowego w złotych udzielonego na 30 lat, tj. o 28 tys. zł mniej. 

W jeszcze gorszej sytuacji są osoby zamierzające starać się o pożyczkę w euro. Ich zdolność kredytowa spadła z miesiąca na miesiąc o 30 proc. Według nowych przepisów, w 2012 roku rata kredytu walutowego nie może bowiem przekroczyć 42 proc. miesięcznych zarobków liczonych netto. Dlatego przeciętna zdolność w euro tej samej rodziny skurczyła się w styczniu o ponad 103 tys. zł względem grudnia zeszłego roku. Teraz może ona liczyć tylko przeciętnie na 227 tys. zł kredytu (wobec 330 tys. zł w grudniu).    
To o prawie 40 proc. mniej niż wynosiłaby jej zdolność w przypadku finansowania zakupu nieruchomości w złotych.

Nie przypadkiem na rynku pojawia się teraz coraz większa liczba inwestycji z tzw. segmentu popularnego. W wielu nowych stołecznych projektach ceny znacznej ilości mieszkań nie przekraczają 300 tys. zł. – Na osiedlu Alpha w warszawskich Skoroszach, którego trzeci etap budowy rozpoczęliśmy w połowie 2011 roku mamy w sprzedaży mieszkania o powierzchni od 33 mkw. Już na tak niedużej powierzchni możemy wygospodarować dwa pokoje. Cena wielu mieszkań w inwestycji nie przekracza nawet 250 tys. zł. Takich właśnie lokali poszukują teraz klienci. Kompaktowych, ale funkcjonalnych, w niskiej cenie całkowitej przy założonej liczbie pokoi – tłumaczy Teresa Witkowska, dyrektor sprzedaży w RED Real Estate Development.

Jak podaje Expander, systematycznie malejąca zdolność kredytowa pożyczkobiorców spadła na przestrzeni całego 2011 roku o ok. 73 tys. zł. Dotyczy to zarówno kredytów w złotych, jak i w euro. Maksymalna kwota kredytu zmniejszyła się o tyle w przypadku czteroosobowej rodziny z dochodami na poziomie 8 tys. zł netto.

Nadesłał:

RED-Real Estate Development
http://www.red-development.pl/deweloper/


logo: RED-Real Estate Development


Wasze komentarze (0):

Dodaj Komentarz »

Artykuł nie posiada jeszcze komentarzy

Article source: http://centrumpr.pl/artykul/kredyty-mieszkaniowe-drozeja,30346.html

sty 122012
 

Od 1 stycznia 2012 r., zgodnie z rekomendacją S, banki muszą liczyć zdolność kredytową przy założeniu, że okres kredytowania jest nie dłuższy niż 25 lat. Rekomendacja przewiduje m.in. maksymalny udział raty kredytu w dochodach gospodarstwa domowego. W przypadku kredytów w złotówkach jest to 50 proc., a w przypadku kredytów denominowanych w walutach obcych – 42 proc.

Po wejściu w życie rekomendacji S, przeciętną polską rodzinę, z dochodem netto 5 tys. zł miesięcznie, stać na kredyt w wysokości 364 tys. zł, zaciągnięty na 30 lat. Jeszcze w grudniu 2011 r. zdolność ta wynosiła przeciętnie 391 tys. zł, czyli 27 tys. zł więcej – wyliczyli analitycy Home Broker, na podstawie danych z 25 banków.

Według analityków Home Broker i Open Finance obniżenie o 7 proc. maksymalnej zdolności kredytowej, liczonej na 30 lat, może utrudnić zaciągnięcie kredytu grupie 15-20 proc. potencjalnych klientów.

Jeśli kwotę 27 tys. zł podzielimy przez średnią cenę m kw. w dużych miastach na rynku wtórnym, to okaże się, że w Warszawie jest to równowartość 3,3 m kw. mieszkania (8261 zł za m kw. mieszkania według agencji Emmerson), we Wrocławiu to równowartość 4,5 m kw. (6091 zł za m kw.), a w Poznaniu – to 5 m kw. (5500 zł za m kw.)

Oferta mieszkań spełniająca kryterium cenowe poniżej 364 tys. zł jest różna w poszczególnych miastach. W większości miast w tej cenie dostępne są mieszkania w blokach z wielkiej pyty (89 proc. udziału w ofercie). Mniej jest nowych mieszkań deweloperskich do wykończenia (62 proc.), a najmniej – mieszkań używanych w nowym budownictwie (45 proc.).

– Wyniki analizy nie zaskakują, gdyż mieszkanie w bloku z wielkiej płyty to najtańszy sposób zaspokojenia potrzeb mieszkaniowych – powiedział PAP analityk Home Broker Bartosz Turek.

Zdaniem głównego analityka firmy doradczej Expander Pawła Majtkowskiego rekomendacja S doprowadziła do skokowego zmniejszenia zdolności kredytowej Polaków.

– Oczywiście wpływ na zdolność kredytową ma wysokość stóp procentowych. Zależnie od ich wzrostu lub spadku zdolność kredytowa Polaków może rosnąć lub spadać. Obecnie nie można wykluczyć żadnego z tych scenariuszy” – powiedział PAP Majtkowski.

Dodał, że drugim czynnikiem, który może wpłynąć na zdolność kredytową Polaków, jest stabilizacja finansowa w Europie, a raczej jej brak, gdyż z pewnością w sytuacji bankructwa banków, a nawet państw, kredyty staną się jeszcze mniej dostępne.

Article source: http://nieruchomosci.pb.pl/2541677,38698,mniej-pieniedzy-na-mieszkania

sty 102012
 

Nie dość, że coraz mniej jest ofert kredytów walutowych i drożeją te złotowe, to coraz bardziej potrzebny robi się wkład własny.

Nawet o kilkadziesiąt proc. może w 2012 r. spaść liczba udzielonych kredytów hipotecznych. Praktycznie zniknęły już kredyty w obcej walucie, Rodzina na Swoim jest dużo trudniej dostępna niż pół roku temu, a znowelizowana rekomendacja S zaostrzyła zasady liczenia zdolności kredytowej. Oprócz tego, nie bez znaczenia jest ryzyko pogorszenia się sytuacji gospodarczej. W efekcie banki podnoszą ceny nawet standardowych kredytów złotowych, dla których aktualnie trudno o alternatywę.

Zapowiedziana jesienią 2010 r. nowelizacja rekomendacji S pióra Komisji Nadzoru Finansowego przed publikacją kilka razy zmieniała kształt, ale jej główny wydźwięk pozostał taki sam: banki mają ostrożniej udzielać kredytów hipotecznych, szczególnie jeśli chodzi o te rozliczane w walutach obcych. Z kredytów we franku banki zaczęły masowo wycofywać się latem ubiegłego roku. Uczyniły to Polbank, mBank, MultiBank i Alior. Potem przyszła pora na BPH (we wrześniu), a pod koniec roku to samo zrobiły PKO BP i Deutsche Bank PBC. W ostatnich miesiącach rozpoczęło się też gremialne rezygnowanie z finansowania w euro, ostatnimi bankami, które to ogłosiły są Crédit Agricole i Bank DnB Nord oraz Alior, który poinformował, że na finansowanie szansę mają tylko klienci private bankingu.

Dzięki niższym stopom procentowym w strefie euro rata zaciągniętego dziś kredytu w tej walucie jest od złotowej niższa o ok. 20 procent. Należy jednak pamiętać o ryzyku związanym z wahaniami kursów walut, które mogą szybko zmienić się na niekorzyść i pociągnąć za sobą wzrost raty kredytu. Właśnie przed takimi konsekwencjami chce klientów uchronić Komisja Nadzoru Finansowego poprzez działania mające na celu zniechęcenie banków do kredytowania w walutach. Według nowej rekomendacji S banki mają liczyć zdolność kredytową tak jakby klient zadłużał się na maksymalnie 25 lat, nawet jeśli rzeczywiście kredyt udzielany jest na dłużej. Skutkiem tej zasady maksymalna zdolność kredytowa liczona na 30 lat obniży się średnio o ok. 7 proc., co może utrudnić zaciągnięcie kredytu grupie 15-20 proc. potencjalnych klientów. Klienci ci będą zmuszeni do zaciągnięcia niższego kredytu lub wzmocnienia swojej zdolności kredytowej kimś z rodziny.

Jeszcze restrykcyjnej będzie jeśli chodzi o kredyty walutowe. Rata kredytu nie może bowiem przekroczyć 42 proc. zarobków netto, a dotąd osoby zarabiające ponad średnią krajową mogły zaciągać kredyt z ratą do 65 proc. dochodów netto. W III kw. 2011 r. kredyty walutowe stanowiły liczbowo niecałe 15 proc., wg szacunków Open Finance ich udział w rynku spadnie o co najmniej połowę.

Trudniej będzie także o rządową dopłatę w ramach programu Rodzina na Swoim. Obniżenie współczynnika służącego do wyliczania limitów (na podstawie wartości wskaźnika przeliczeniowego kosztu odtworzenia metra kwadratowego powierzchni użytkowej budynków mieszkalnych dla danej gminy) z 1,4 do 1,0 spowodowało skokowy spadek limitów cen mieszkań objętych programem o 28,6 proc. Dla transakcji na rynku wtórnym współczynnik ten wynosi 0,8, co obniża maksymalną cenę zakupu nieruchomości o 42,9 procent. Dodatkowo wprowadzono ograniczenie wiekowe: maksymalny wiek klienta w chwili składania wniosku kredytowego to 35 lat.

W takiej sytuacji banki skupiają się na zwykłych kredytach złotowych, ale i tu nie jest łatwo o atrakcyjną pożyczkę, bo trwający od kilku kwartałów trend obniżania cen kredytów odwrócił się. Na przełomie roku podwyżki ogłosiły m.in. Alior, DNB Nord, Raiffeisen, Polbank i ING Bank Śląski. Jednym z czynników wpływających na wzrost cen kredytów i spadek ich dostępności są też trudności ze znalezieniem finansowania przez kilka banków, których spółki matki mają własne problemy i nie są w stanie przekazywać im środków.

W tej beczce kredytowego dziegciu są na szczęście dwie łyżki miodu. Po pierwsze: utrudnienie dostępu do kredytów powinno spowodować dalszy spadek cen mieszkań. Liczony przez Open Finance indeks cen transakcyjnych spadł w ubiegłym roku realnie (uwzględniając inflację) o ponad 8 proc. i oczekujemy utrzymania lub nawet pogłębienia tego trendu. Nadwyżka podaży nad popytem spowodowana problemami ze znalezieniem finansowania powinna pociągnąć ceny jeszcze trochę w dół. Po drugie: bardziej restrykcyjne liczenie zdolności kredytowej i selekcjonowanie klientów uchroni część osób przed nadmiernym zadłużeniem.

Open Finance, ab

Article source: http://www.polskieradio.pl/42/273/Artykul/514299,Potrzebujesz-kredytu-Latwo-nie-bedzie-

sty 092012
 


Grażyna BłaszczakGrażyna BłaszczakBigger

W tym roku trudniej będzie o kredyt hipoteczny, bo spadnie zdolność kredytowa – tu analitycy są zgodni. Pytanie jednak: jak bardzo dotkną nas kolejne obostrzenia ze strony nadzoru finansowego i jak znacznie zahamują popyt na mieszkania?

Jedni analitycy twierdzą, że będzie nas stać na kredyt mniejszy o kilka procent, inni – że o 10 procent, a niektórzy – że nawet o 20 procent mniejszy niż dotąd. To jednak, przynajmniej częściowo, są w stanie zrekompensować spadki cen mieszkań. Pośrednicy uważają, że jest jeszcze miejsce na obniżki stawek – nawet kilkunastoprocentowe, choć nie w każdym przypadku.

Na rynku wtórnym w Warszawie wiele mieszkań ma bowiem ceny 9 – 10 tys. zł za mkw., a sprzedający są nieugięci przy negocjacjach. Nierzadko się zdarza, że za małą kawalerkę w centrum Warszawy, w budownictwie z lat 50. – 60., właściciel żąda 10 tys. za mkw. lub więcej. Nawet gdy nie ma w lokalu widnej kuchni, budynek wymaga solidnego remontu, a sam zapach klatki schodowej każe uciekać. Ile osób jednak wyda ponad 300 tys. zł na klitkę w starym bloku, szczególnie gdy ma rodzinę? Taki klient pójdzie do innej dzielnicy, w której deweloper sprzeda mu za podobną kwotę dwa pokoje.

Pośrednicy oceniają, że najtrudniej będzie w tym roku pozbyć się drogich, ciemnych kawalerek oraz wielkich mieszkań, takich ok. 100 mkw. Ich zdaniem część klientów, gdy nie uzyska rabatu na rynku wtórnym, pójdzie do deweloperów. Ci mają w Warszawie prawie 20 tysięcy lokali na sprzedaż i ostatnio dużo większą skłonność do udzielania rabatów niż prywatne osoby.

Zdaniem deweloperów nie ma się jednak co licytować o wysokość obniżek, bo jeśli nie będzie dostępnych kredytów hipotecznych, nie będzie sprzedaży – ani z rabatami, ani bez.

Article source: http://www.rp.pl/artykul/705505,788904-Nie-ma-kredytu--nie-ma-sprzedazy.html