gru 032011
 

Tysiące rodzin będzie musiało opuścić swoje mieszkania. Są one ofiarami bezrobocia, bańki spekulacyjnej na rynku nieruchomości oraz zbyt łatwych kredytów bankowych. Taki jest efekt kryzysu, który ogarnął Królestwo, ale też systemu kredytowego, który należy zreformować.

To nie są żebracy, narkomani czy nielegalni imigranci. Grupa bezdomnych w całej Hiszpanii rośnie i rozlewa się niczym plama oliwy. Stracili pracę, dom, meble, stracili złudzenia i nadzieje. Dzisiaj już tylko wisi nad nimi widmo długu, który będzie im towarzyszył do końca życia.

Choć może się to wydawać paradoksalne, najgorsza nie jest wcale utrata mieszkania, ale to, co następuje później. „Jestem skazana na to, że do końca życia nie będą mogła mieć żadnego majątku zapisanego na moje nazwisko. Nie mogę pobierać minimalnego wynagrodzenia, podpisać umowy na korzystanie z telefonu, kupić samochodu ani płacić czynszu, jeśli nie chcę, żeby mi to wszystko skonfiskowali”, skarży się Elena Parrondo z Meco, miejscowości koło Madrytu; siedzi razem z mężem w mieszkaniu, jakby w oczekiwaniu na chwilę, kiedy je stracą.

Jedynym przestępstwem, jakie ci należący do klasy średniej małżonkowie popełnili, jest to, że stracili pracę. Mąż Eleny dobrze zarabiał na budowie, ale w listopadzie 2010 r. został zwolniony. Nadszedł dzień, kiedy ta czterdziestodwuletnia kobieta nie była w stanie nakarmić czworga swoich dzieci, toteż podjęła trudną decyzję – przestała spłacać kredyt mieszkaniowy.

„11 lutego tego roku nie miałam pieniędzy nawet na chleb. Dostawaliśmy 1000 euro zasiłku dla bezrobotnych, nie stać nas było na to, by spłacać raty w wysokości 680 euro. Długo się nad tym zastanawialiśmy i w końcu postanowiliśmy przestać płacić”, wyjaśnia poważnie Elena. Próbowała renegocjować warunki umowy w banku, ale okazało się, że to niemożliwe. Od tamtego czasu nad jej rodziną wisi widmo eksmisji.

Skazani na wykluczenie społeczne

„To nic przyjemnego wiedzieć, że mogą nas wyrzucić na ulicę z dwojgiem nieletnich dzieci. A że nie spłacamy kredytu, to nie jest kaprys, po prostu nas nie stać. Banki powinny być bardziej wyrozumiałe wobec sytuacji, w jakiej znajdują się rodziny. Przejmują tysiące mieszkań, które potem stoją puste”, przekonuje Elena.

Plataforma de Afectados por la Hipoteca (Platforma Dotkniętych Hipoteką) krytykuje system, który spycha na margines lub wręcz skazuje na wykluczenie społeczne tysiące rodzin. „Instytucje finansowe zarządzały ryzykiem kredytowym w sposób skandaliczny, stosując zawyżoną wycenę mieszkań, co dawało kredytobiorcom złudzenie, że, mając zabezpieczenie w postaci takiej nieruchomości, nietrudno im będzie spłacić kredyt”, twierdzi Rafael Mayoral, radca prawny wyżej wspomnianej organizacji pozarządowej.

Kiedy ktoś przestaje spłacać kredyt hipoteczny, jego dom lub mieszkanie zostaje wystawione na licytację, przy czym cena wywoławcza jest oparta na pisemnej wycenie nieruchomości. W większości przypadków, na te licytacje nikt się nie zgłasza, ponieważ cena sprzedawanej nieruchomości nie może spaść poniżej 70 procent jej wartości w pierwszej licytacji i poniżej 60 procent wartości, w przypadku kiedy nieruchomość zostaje przejęta przez bank. Jeśli nie udaje się sprzedać mieszkania, bank zajmuje wprawdzie dom lub mieszkanie, ale nadal egzekwuje resztę niespłaconego długu.

Europejskie El Dorado

W wielu przypadkach końcowa suma, jakiej wymaga się od kredytobiorcy, także od tego, który stracił już mieszkanie, przekracza wysokość tej początkowej wziętej z banku. „Wymaga się od nas spłacania długu przez nas samych lub naszych żyrantów, do końca naszych dni. Ta domniemana płynność hiszpańskiego systemu finansowego jest oparta na zniewoleniu kredytobiorcy przez instytucje finansowe, którym mamy oddawać nasze teraźniejsze i przyszłe dobra przez resztę naszego życia”, przekonuje Rafael Mayoral.

Banki też nie są zadowolone z sytuacji, do której doprowadziły, ponieważ ich rola nie polega na zarządzaniu nieruchomościami. „Dla banku zadaniem numer jeden jest odzyskanie pieniędzy udostępnionych jako kredyt, ponieważ na tę kwotę składają się depozyty powierzone nam przez innych klientów. Nie mogliśmy przewidzieć, że ludzie nie będą spłacać kredytów”, twierdzi rzecznik jednej z instytucji finansowych.

Lino Samuel Moreno na własnej skórze doświadczył, co oznacza licytacja mieszkania. Jego własność rozpłynęła się jak sen o tym, że Hiszpania stanie się „europejskim El Dorado”.

Pochodzący z Ekwadoru Lino nie spodziewał się, że jego marzenie przerodzi się w prawdziwy koszmar. Wylądował w Hiszpanii w 2002 r. Cztery lata później, mając uregulowane wszystkie sprawy formalne, zdecydował się zrobić kolejny krok naprzód i kupić mieszkanie w Valdemoro niedaleko Madrytu.

„To ofiary powinny otrzymać zadośćuczynienie”

Wszystko układało się dobrze, aż do chwili, gdy w 2008 r. stracił pracę. Od tamtego czasu nie udało mu się nigdzie zatrudnić na dłużej, cztery miesiące i znowu zostawał bez roboty . Nie zapłacił jednej raty kredytu, potem drugiej i trzeciej… Próbował renegocjować warunki spłaty, ale na próżno. 7 października otrzymał list z sądu, którego tak bardzo się obawiał, a w nim wezwanie do opuszczenia mieszkania.

„O 10. rano zjawili się policjanci i powiedzieli, że mamy się stąd wynosić. Przytuliłem tylko moją żonę. Krótko potem zadzwonili do nas z sądu i oznajmili, że odroczyli eksmisję o trzy miesiące, ale nie mieliśmy już mebli”, opowiada łamiącym się głosem Lino. Dziś dzięki uprzejmości władz miejskich mieszka w wynajętym mieszkaniu komunalnym w Valdemoro, za które płaci 450 euro miesięcznie.

Takich przypadków są tysiące. Przedstawiciele Plataforma de Afectados por la Hipoteca oceniają, że mamy tu do czynienia z sytuacją całkowitej bezkarności i nawołują do dokładnego zbadania mechanizmów zaciągania kredytów hipotecznych i przejmowania nieruchomości za długi. Ich zdaniem w wielu przypadkach dochodzi do poważnych nadużyć.

„Kredyty hipoteczne posłużyły jako dźwignia do wywindowania cen dóbr pierwszej potrzeby, jakim są mieszania i ktoś jest za to odpowiedzialny. To ofiary powinny otrzymać zadośćuczynienie, a nie na odwrót. Domagamy się zmodyfikowania przepisów dotyczących kredytów hipotecznych, tak aby kwestia przejmowania dóbr za długi była dokładniej uregulowana i żeby przejęcie nieruchomości pociągało za sobą umorzenie długu już na zawsze”, wyjaśnia Rafael Mayoral.

Tłumaczenie – Katarzyna Witakowska.

Zaloguj się lub wybierz nazwę użytkownika, aby skomentować ten artykuł:

Komentarze w innych językach

It’s really time for a new deal. In our societies some people always get richer and others have to suffer. The taxes for the wealthy people should become increased to at least 50% in whole Europe. Strict rules for banks are also needed. And gouvernements should not be allowed to go in debt anymore (there is a similar rule for US States), because public debts lead to an high Income disparity (poorer tax payers have to pay interests to wealthy bondholders).

Article source: http://www.presseurop.eu/pl/content/article/1242471-hiszpania-wyrzucona-na-ulice