sie 312011
 

Rata kredytu hipotecznego niższa o 300 zł? Tak, jeśli bank zrezygnowałby z pobierania tzw. ubezpieczenia pomostowego. Jest pierwszy taki przypadek na rynku. Z podwyższonej marży zrezygnował Pekao Bank Hipoteczny.

Ubezpieczenie pomostowe to nic innego jak dodatkowy koszt, jaki bank nalicza w początkowym okresie spłaty kredytu. Jest on pobierany do czasu ustanowienia docelowego zabezpieczenia kredytu, czyli hipoteki. Ubezpieczenie pomostowe to rekompensata za zwiększone ryzyko banku. Zgodnie z postanowieniem Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, bank może pobierać ten rodzaj opłaty tylko do czasu uprawomocnienia wpisu hipoteki. W zależności od miasta ustanowienie hipoteki na rzecz banku zajmuje od miesiąca do kilku miesięcy, zdarza się, że nawet pół roku.

Różne stawki, różne zasady

W większości banków ubezpieczenie pomostowe ma postać podwyższonej marży. Stawki różnią się w zależności od banku. Maksymalny poziom to 2 pkt. proc. Niektóre banki różnicują wysokość stawki dla rynku pierwotnego i wtórnego. Przykładowo, w mBanku i MultiBanku dodatkowa marża dla rynku pierwotnego wynosi 1%, a dla wtórnego 1,5%. Niektóre banki zamiast podnoszenia marży naliczają jednorazową opłatę, w wysokości stanowiącej powinien odsetek kwoty kredytu. Z tej opłaty pokrywają ubezpieczenie kredytu do czasu ustanowienia zabezpieczenia hipotecznego. Może się też zdarzyć bank pobierze jedno i drugie: wyższa marżę i składkę ubezpieczeniową. W Pekao SA marża jest podwyższana o 1 pkt. proc., a do tego dochodzi jednorazowa składka w kwocie 0,25% kwoty kredytu. Podobną zasadę stosuje Lukas Bank. BOŚ daje kredytobiorcy wybór – albo jednorazowa składka, albo podwyższenie marży. Niektóre banki naliczają składkę jednorazowo, a inne co powinien czas, np. miesięcznie, kwartalnie czy rocznie.

Ubezpieczenie pomostowe podnosi koszt w początkowym okresie spłaty kredytu. Zwykle jest to czas, gdy kumulują się wydatki związane z zakupem mieszkania czy jego wykończenie, wiec każde dodatkowe kilkaset złotych może być dużym obciążeniem domowego budżetu. Problem dotyczy szczególnie tych miast, gdzie na wpis hipoteki czeka się długo.

1200 zł dodatkowego kosztu

Jaki jest to koszt? Załóżmy, że kredytobiorca zaciąga kredyt w kwocie 300 tys. zł. Jego oprocentowanie odpowiada obecnej średniej rynkowej dla kredytów z złotych, czyli wynosi 5,95%. Rata takiego kredytu zaciągniętego na 30 lat to 1789 zł. Jeśli z tytułu ubezpieczenia pomostowego bank podniósłby marże o 1 pkt. proc., rata wzrosłaby do 1997 zł. Jeśli stawka wynosiłaby 1,5%, rata byłaby na poziomie 2087 zł. Różnica wynosi więc odpowiednio 197 zł i 298 zł. Przy założeniu, że ustanowienie zabezpieczenia zajmie cztery miesiące, koszt kredytu będzie w pierwszym przypadku wyższy o 787 zł, a w drugim o 1194 zł. W przypadku zakupu mieszkania w budowie, na ustanowienie zabezpieczenia można czekać rok, dwa lata, a nawet dłużej. Bo można tego dokonać dopiero po zakończeniu budowy wydzieleniu poszczególnych lokali. W naszym przykładzie dodatkowy koszt dla 12 miesięcy wyniesie, w zależności od przyjętej marży, 2364 zł lub 3576 zł.

Pierwszym bankiem, który wycofał się z ubezpieczenia pomostowego jest Pekao Bank Hipoteczny. Do tej pory do czasu ustanowienia hipoteki podnosił marżę o 1 pkt. proc. Bank wyjaśnia, że to rodzaj ukłonu w stronę klienta, a także pomysł na uproszczenie oferty kredytu hipotecznego. Dodaje, że udziela kredytu na nieruchomości mające uregulowany stan prawny, wzmianki w Księdze Wieczystej monitoruje się elektronicznie a na wpisy hipotek czeka około 1 miesiąca. Dzięki temu można uprościć obsługę klientów i zmniejszyć ich koszty. Jeżeli jednak klient nie dostarczy bankowi odpisu z księgi wieczystej w przewidzianym w umowie terminie, poniesie koszt 500 zł. Podwyższona marża pozostanie natomiast w przypadku kredytów na budowę domu (do czasu uzyskania pozwolenia na użytkowanie). Bank nie kredytuje zakupu mieszkań w budowie.

Co zrobią inne banki?

Inne banki nie sygnalizują na razie planów rezygnacji z naliczania ubezpieczenia pomostowego. Czy pionierska decyzja Pekao Banku Hipotecznego skłoni ich do tego? Na razie trudno to przesądzić, bo nie jest to duży gracz na rynku kredytów mieszkaniowych. Jeśli jednak efektem jego decyzji byłaby przynajmniej obniżka stawek w innych bankach, skorzystaliby kredytobiorcy. Na drodze do takich decyzji mogą jednak stanąć departamenty odpowiedzialne za kontrolę ryzyka bankowego.

Katarzyna Siwek
Home Broker

/ Home Broker


Article source: http://www.bankier.pl/wiadomosc/Szansa-na-nizsze-raty-pierwszy-bank-rezygnuje-z-pomostowki-2398739.html

sie 312011
 

2011-08-31 11:20
Źródło:

Malwina Wrotniak – Bankier.pl

Wszyscy mają kredyt, mam i ja – w ten sposób może powiedzieć o sobie już całkiem pokaźna grupa Polaków. I wciąż przyłączają się do niej kolejni – tylko w drugim kwartale 2011 zawarto ponad 62 tysiące nowych umów o kredyt mieszkaniowy. Tym samym u progu wakacji w bankach spoczywało już 1,55 mln kontraktów tego typu.

Rosnącej akcji kredytowej w minionym kwartale przysłużyło się przede wszystkim wygaszanie programu Rodzina na swoim, zwiększona liczba mieszkań wystawionych do sprzedaży i atrakcyjniejsze warunki produktów hipotecznych.

Jak brać, to złotówkę

Najnowszy raport Związku Banków Polskich AMRON-SARFiN potwierdza – z kwartału na kwartał wzrasta nie tylko liczba, ale i wartość długów zaciąganych w bankach z myślą o zakupie nieruchomości. Tym samym coraz większa jest kwota środków, jaką Polacy w sumie dłużni są bankom w związku z zakupionymi nieruchomościami – dziś to ponad 283 miliardy złotych. 13,4 mld zł z tej kwoty to efekt umów zawartych z bankami tylko w drugim kwartale bieżącego roku.


Kontynuując trend rozpoczęty u schyłku 2008 roku, znaczną większość środków pożyczano w ostatnim okresie w polskiej walucie (78,4% nowych kredytów). Uznaniem cieszyło się też euro (14%), a w dalszej kolejności – frank, który w II kw. dotyczył 7,5% bankowych kredytów. Dla helweckiej waluty to wynik lepszy niż przed rokiem (4,4%), ale znacznie gorszy niż w analogicznym okresie dwa lata temu (24,3%).

W najnowszej edycji raportu autorzy nie uciekli od komentarza w sprawie aury, jaka ostatnio roztoczyła się wokół szwajcarskiego pieniądza. – Spektakularny wzrost kursu franka wykorzystany został przez polityków i część dziennikarzy do stworzenia atmosfery tragedii narodowej. Śledząc media można było odnieść wrażenie, iż cały kraj pochyla się nad losem 730 tys. właścicieli kredytów we franku szwajcarskim. Tymczasem cały portfel kredytów mieszkaniowych, a już walutowych w szczególności, ma się bardzo dobrze, system bankowy zachowuje stabilność, a zdolność kredytobiorców do obsługi kredytów nawet po kursie franka przekraczającym 4 złote nie jest zagrożona – czytamy w raporcie ZBP.

Klient chce coraz więcej

Już prawie 209 tys. zł kredytu zaciągamy średnio na zakup mieszkania. To nieznaczny (o 0,23%) wzrost w porównaniu z początkiem roku, ale kolosalna różnica, jeśli wrócić pamięcią o kilka lat wstecz. Pięć lat temu banki udzielały klientom przeciętnie 139,1 tys. zł (wzrost o ponad 50%!), a jeszcze trzy lata wcześniej – w 2003 roku – 81,3 tys. zł, czyli niespełna 40% średnio pożyczanej dziś kwoty.

Liczba czynnych umów o kredyt mieszkaniowy

Źródło: ZBP
Rosnące zobowiązania wobec banku wynikają z coraz większych wydatków mieszkaniowych. Mając na uwadze słabą skłonność klientów do akumulowania oszczędności, wielu z nich jest w stanie wejść w posiadanie nieruchomości tylko przy sfinansowaniu przez bank całej kwoty zakupu. O ile jeszcze kilka lat temu nie było to łatwe, dziś instytucje kredytowe coraz szczodrzej wyposażają klientów w środki na zakup własnego M. Co drugi udzielany między kwietniem a czerwcem kredyt opiewał na kwotę większą niż 80% wartości nabywanej nieruchomości. Przed rokiem tego typu kredyty stanowiły jedynie 41% ogółu, w analogicznym okresie dwa lata temu udzielano ich tylko co czwartemu kredytobiorcy.

Co trzeci kredytobiorca potrzebował w ostatnim okresie pożyczyć na zakup własnego M między 100 a 200 tys. zł, choć zobowiązania tej skali zmalały delikatnie (o 1%), głównie na rzecz kredytów z przedziału 200-300 tys. zł (wzrost o 0,68%).

Niepokojące informacje, jakie napływały z rynków w ostatnich tygodniach nie wystarczyły, żeby zniechęcić klientów do zawierania wieloletnich umów z bankiem. Obniżone marże i opłaty przy kredytach, wraz z zapowiedzią zmian w programie Rodzina na swoim tylko zaostrzyły mieszkaniowe apetyty wygłodniałych klientów. W kolejce za nimi czekają już następni.

Malwina Wrotniak, Bankier.pl
Kontakt: m.wrotniak@bankier.pl








Najlepsza amerykańska platforma FOREX po POLSKU

Dodaj komentarz

Komentarze do artykułu

Banki: Słychać pukanie? To klient idzie po kredyt Autor: ~normalnyy   2011-08-31 17:08
Lichwa rządzi światem już od początków cywilizacji. Kreuje współczesnego niewolnika, który ma zarabiać na odsetki i wygodne życie tych na górze. Współczuje.
Banki: Słychać pukanie? To klient idzie po kredyt Autor: ~qwe   2011-08-31 15:47
Mam nadzieję, że to już ostatnia nagonka z cyklu deweloper na swoim.
Re: Ma kobieta tupet…albo…ARTYKUL SPONSOROWANY – TRESC MANIPULOWANA Autor: ~kes   2011-08-31 15:44
Brakuje tylko hasel w rodzaju 'Ogromny glod mieszkaniowy w polaczeniu z intensywna akcja kredytowa musi owocowac eksplozja cen’.Jak Wielgo z dawnych lat…
Ma kobieta tupet…albo…ARTYKUL SPONSOROWANY – TRESC MANIPULOWANA Autor: ~MarioS   2011-08-31 14:55
Ma babka tupet zeby pisac takie bzdury:”Niepokojące informacje, jakie napływały z rynków w ostatnich tygodniach nie wystarczyły, żeby zniechęcić klientów do zawierania wieloletnich umów z bankie (..)
UWAGA MANIPULACJA !!! Banki: Słychać pukanie? To klient idzie po kredyt Autor: ~abc   2011-08-31 12:01
Ten artykul jest tendencyjny, tzn. przedstawia dane w taki sposob, zeby wmawiac, ze i ty musisz wziasc kredyt. Jesli popatrzec na dane na rysunku i obliczyc i ile rocznie przyrastala ilosc kredytow, (..)

Article source: http://www.bankier.pl/wiadomosc/Banki-Slychac-pukanie-To-klient-idzie-po-kredyt-2396972.html

sie 312011
 

Przed polskimi firmami otwiera się dziewiczy ląd aplikacji mobilnych, ale czy będą potrafiły się w nim odnaleźć? Zobacz co już stworzyły polskie firmy…

Article source: http://gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/1,33181,10204291,Kolejny_bank_placi_za_polecenie_jego_oferty_nowym.html

 Posted by at 17:38  Tagged with:
sie 312011
 

Na problem zwrócili nam uwagę doradcy z firmy Home Broker. Zajęła się nim już także Fundacja na rzecz Kredytu Hipotecznego, która w przyszłym tygodniu organizuje spotkanie notariuszy z bankowcami.

– Stawka podatku od czynności cywilnoprawnych zależy od tego, czy wierzytelność ma ustaloną wartość, czy nie – mówi Katarzyna Siwek z Home Brokera. I wyjaśnia, że w pierwszym przypadku podatek stanowi 0,1 proc. kwoty zabezpieczonej hipoteką wierzytelności, w drugim zaś wynosi 19 zł.

Problem w tym, że w lutym zmieniła się ustawa o księgach wieczystych. Od tego czasu nie ma już dwóch rodzajów hipotek – zwykłej, zabezpieczającej wierzytelność z tytułu kapitału, oraz kaucyjnej, która zabezpieczała wierzytelność, której kwoty nie można było z góry określić, czyli np. z tytułu odsetek. Obecnie obowiązuje jedna hipoteka, która może zabezpieczać nawet kilka wierzytelności, zarówno te już istniejące, jak i przyszłe. Ta hipoteka zabezpiecza wierzytelność „do oznaczonej sumy pieniężnej”.

Radca prawny i ekspert prawa bankowego Iwona Mirosz zwraca uwagę, że w przypadku kredytów mieszkaniowych o zmiennym oprocentowaniu nie da się z góry określić całkowitej kwoty wierzytelności. Ponadto część kredytów mieszkaniowych to kredyty walutowe i wierzytelność w złotych zmienia się pod wpływem kursu waluty.

– W praktyce, co do zasady, powinna być pobierana stawka 19 zł – mówi prezes fundacji Agnieszka Drewicz-Tułodziecka. – W wyjątkowych przypadkach, gdy hipoteka zabezpieczać będzie jedną wierzytelność, i to o wysokości ustalonej, konieczne będzie zapłacenie podatku w wysokości 0,1 proc. tej wierzytelności.

Podobnego zdania są Iwona Mirosz i Magdalena Flis, doradca podatkowy współpracujący z firmą Tax Care. Powyższą zasadę potwierdzają też wyjaśnienia Ministerstwa Finansów.

A jednak banki nie zawsze określają w umowie kredytowej hipotekę „do kwoty”. Z danych Home Broker Doradcy Finansowi wynika, że zdarzają się zapisy określające hipotekę „w wysokości X”. – Stawka podatku wynosi wówczas 0,1 proc. kwoty wierzytelności, na której zabezpieczenie ustanowiono hipotekę – ocenia Magdalena Flis. – Nie ma znaczenia, że z punktu widzenia ustawy o księgach wieczystych wierzytelność ta i tak ma charakter kaucyjny, bo nie jest z góry znana jej wysokość – dodaje Iwona Mirosz.

Załóżmy, że kredytobiorca zadłużył się w banku na 300 tys. zł, a ten wpisał do umowy hipotekę 600 tys. zł. Podatek wyniesie 600 zł. Gdyby bank użył słowa „do”, byłoby to tylko 19 zł.

Iwona Mirosz radzi dokładnie przeczytać umowę kredytową. Chodzi o to, aby w takiej umowie, w zaświadczeniu o udzieleniu kredytu oraz w oświadczeniu o ustanowieniu hipoteki znalazło się sformułowanie: „Zabezpieczenie wierzytelności z tytułu kredytu, roszczenia o zapłatę odsetek od kredytu, kosztów postępowania i windykacji stanowi hipoteka do kwoty .. (słownie:……………….. ) na nieruchomości …………………”.

Article source: http://gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/1,33181,10202653,Wystarczy_jedno_slowo_i_mniej_zaplacisz_za_hipoteke.html